To krótko, co jest świetne: stylistyka teledysku - w szczególności mroczny klimat z przymrużeniem oka, zdjęcia wody i powietrza, kadry kuchenne, cisza przed burzą -, głos Nicole, stylizacja wraz z naszyjnikiem w roli głównej, sekcja smyczkowa. Co mniej udane? Wyświechtany motyw "przewodnika wagabundy", który ściąga za sobą tłumy, nie wiedzieć właściwie dlaczego - muzyką jak flecista z bajki, a może magią, a może...
Jak zwykle bywa wpadłam na nią przypadkiem, takie znaleziska są najlepsze. Choć służą raczej krótkotrwałej, cyberprzestrzennej ekscytacji, powierzchownie zachwycą, a potem prędko zdetronizuje je kolejna muzyczna "wpadka-przypadka". Przeczuwam jednak, że do Nicole Atkins warto wracać. I to na porządnie.
No comments:
Post a Comment